24 października 2016

Złote Lwy dla Ostatniej rodziny – zasłużone?

Ostatnia rodzina

Opinie o jakości polskiego kina są skrajne, bo i różne filmy powstają. Na pewno jednak każdego roku powstaje przynajmniej jeden, a czasem nawet więcej, naprawdę wspaniałych obrazów. Przy tak ograniczonym budżecie, jaki mają nasi artyści to całkiem niezły wyczyn.

W tej chwili do kina warto wybrać się na 2 polskie filmy: „Ostatnią rodzinę” Matuszyńskiego i „Wołyń” Smarzowskiego.  Każdy z nich zasługuje na oddzielną notkę na blogu. Dziś na tapet trafia film o Beksińskich – zwycięzca tegorocznego Festiwalu w Gdyni. Czy słusznie?

Ostatnia rodzina

Twórcy „Ostatniej rodziny” mieli dość proste zadanie. Materiałów o życiu słynnego malarza, jego żony i syna jest co niemiara. Audycje radiowe, pamiętniki, filmy.  Pisałam o tym przy okazji recenzji reportażu Magdaleny Grzebałtowskiej „Beksińscy.Portret podwójny”, do której zdecydowanie warto sięgnąć przed kupieniem biletu.

Czy wykorzystali je we właściwy sposób? Czy te Złote Lwy były słusznie przyznane? Co stanowi siłę obrazu Matuszyńskiego? Wg mnie przede wszystkim trzy czynniki zadecydowały o zwycięstwie:

Ostatnia rodzina

Charakteryzacja

Coś niesamowitego. Najlepszy element filmu. Dawid Ogrodnik i Andrzej Seweryn wyglądali właściwie jak postaci, na których byli wzorowani. Do tego wyćwiczona mimika, gesty, specyficzny ton mówienia i akcent. Momentami podobieństwo było tak uderzające, że przechodziły mnie ciarki. 

Gra aktorska

Moje serce skradła Aleksandra Konieczna w roli Zosi, żony Zdzisława. Cicha, pozornie delikatna kobieta tak naprawdę wykazująca się ogromną siłą i hartem ducha. Mimo, że była to postać drugoplanowa, skradła cały film i to o niej rozmawia się po wyjściu z kina.

Ostatnia rodzina


Muzyka

Muzyka była w samym centrum życia Tomka Beksińskiego, dlatego trudno się dziwić, że i w filmie była bardzo istotna. Doskonała jak gust dziennikarza, wysmakowana dodawała mocy wielu scenom.


A co było nie tak?

Film wciąga, bo Beksińscy to ludzie niezwykli. Jednak można było to wszystko zrobić lepiej. Mnogość wątków potęgowała chaos. Wydaje mi się, że być może lepiej byłoby skupić się na jednym lub dwóch wątkach: współpracy z Dmochowskim lub szaleństwem Tomka, zamiast łapać się wszystkiego jedynie na chwilę.

Ostatnia rodzina


Brakowało mi również podsumowania śledztwa po zamordowaniu malarza, które moim zdaniem jest potrzebne widzom, którzy nie przeczytali książki.


Mimo tych drobnych wad, obraz Matuszyńskiego trzeba zobaczyć, bo historia życia tej rodziny naprawdę warta jest poznania a film pozwala doświadczyć jej zdecydowanie mocniej niż reportaż Grzebałtowskiej. Jest idealnym uzupełnieniem lektury. I jeszcze jedno:  dotrwajcie do samego końca, fragment po rozpoczęciu się napisów końcowych jest najmocniejszym akcentem. 

Ostatnia rodzina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz