7 lipca 2016

4 miejsca, które musisz odwiedzić będąc w Nowym Yorku

New York City

Na zawsze chyba zapadł mi w pamięci moment, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Nowy York. Było jakieś 20 stopni mrozu, oczy kleiły nam się po 20-godzinnej podróży ale jak tylko wysiadłam z pociągu na Grand Central, poczułam przypływ endorfin. Niesamowita energia tego miasta, jego żywiołowość sprawiły, że poczułam się… jakbym odnalazła swoje miejsce na naszej planecie.


Kojarzysz modne kiedyś na facebooku liczne quizy typu: „jakim jesteś zwierzęciem” albo „którym bohaterem z Klanu jesteś”? Otóż, ja wtedy poczułam, że gdyby ktoś mnie zapytał „Jakim jesteś miastem” odpowiedziałabym właśnie, że Nowym Yorkiem. Ze wszystkimi swoimi zaletami i wadami, biorę je w ciemno. To moje ulubione miejsce na Ziemi. A co zwiedzić, aby naprawdę poczuć atmosferę Big Apple? Chodźcie ze mną.

Comedy Cellar

Nowy York


Kultowe miejsce w samym sercu Greenwich. Występują tu największe światowe gwiazdy stand-up’ów. Ludzie, których na co dzień oglądasz na YouTube nagle znajdują się na wyciągnięcie ręki, ba – może Ci się poszczęści i zamienisz z nimi słowo? J Wejściówkę trzeba wcześniej zarezerwować, ale zrobisz to bez problemu przez Internet na kilka dni przed planowaną wizytą.

Uwaga, to nie jest klub dla zgredów. Tutaj trzeba mieć dystans – komicy wyśmiewają dosłownie wszystko, nawet kwestie, które dla nas są wręcz świętością. Podczas spektaklu oberwało się kolejno: Murzynom, Białym, Żydom, Rosjanom, Polakom, Niemcom, politykom z każdej możliwej strony. Nie ma żadnego tabu.

My mieliśmy okazję zobaczyć takich komików jak: Dan Soder, Jeff Lamp, Gregg Rogell, Gary Gulman, Keith Robinson. W Polsce chyba najbardziej znany jest ten pierwszy, ale tak naprawdę – każdy był genialny.

Broadway

Nowy York


O mojej miłości do musicali pisałam już tutaj, ale nawet jeżeli nie jest to Twój ulubiony gatunek, będąc w NYC grzechem byłoby nie wybrać się na spektakl, wszak jest to światowa stolicy kultury. Wybór jest ogromny – teatry stoją jeden obok drugiego. Ceny biletów są bardzo różne, jeżeli jednak nie chcesz przepłacać, wystarczy, że dobrze poszukasz. W USA podobnie jak u nas funkcjonują różnego rodzaju sprzedaże grupowe (odpowiedniki naszego Groupona).Dzięki podobnej stronie nam udało się wejść na „Chicago” (miejsca w pierwszym rzędzie) za cenę kilkukrotnie niższą niż biletu normalnego.

 Nie mniej jednak znalezienie najtańszej opcji wymagało przeszukania sporego kawałka sieci. Aha, tutaj akurat warto zrobić sobie rezerwację sporo wcześniej – potem już naprawdę ceny mogą być zaporowe albo miejsca nieciekawe. My nasze bilety kupowaliśmy jeszcze w Polsce, potem odbieraliśmy je w okolicach Times Square. Nie zrażajcie się więc, jeżeli zobaczycie ceny sięgające 300 dolarów, bo tak naprawdę możecie je otrzymać nawet za 30-40$,


Madison Square Garden

New York Rangers

Idż na mecz! Po raz kolejny powiem to samo – nawet jeżeli nie jesteś fanem sportu, warto iść do Madison Square Garden i poczuć atmosferę, która tam panuje. Do wyboru jest koszykówka lub hokej – my zdecydowaliśmy się na to drugie, bo po prostu żadne z nas nigdy w życiu nie widziało nigdy meczy na lodzie na żywo.

Zaczyna się oczywiście tradycyjnie od odśpiewania hymnu a potem już fantastyczny doping, przerwy na hot doga i colę i znowu szaleństwo na trybunach. Bawiliśmy się genialnie. Przy okazji możesz kupić sobie na pamiątkę czapeczkę lub maskotkę drużyny, której kibicowałeś. My jesteśmy całym sercem za New York Rangers J

Parada z okazji Chińskiego Nowego Roku

Nowy York

Plusem wyjazdu do USA zimą było niewątpliwie to, że mieliśmy okazję zobaczyć dwa ważne święte: pierwsze, to jedna z najważniejszych imprez w kraju – Super Bowl (finały mistrzostw w futbolu amerykańskim – oglądałam, bo całe Stany oglądały, ale nadal za diabła nie rozumiem zasad punktacji) a drugie to właśnie Chiński Nowy Rok.

Mieszkaliśmy na Manhattanie bardzo blisko chińskiej dzielnicy, dlatego mogliśmy obserwować przygotowania już z kilkudniowym wyprzedzeniem. Przystrojone ulice, specjalne owoce w świątyniach, szczególne kadzidełka… a wszystko to zwieńczone fantastyczna paradą.

Kogo tam nie było? Policjanci, strażacy, księżniczki, klauny McDonaldowe…. No i oczywiście chińskie smoki. Uczestniczyli w niej ludzie w każdym wieku – od malutkich dzieci, po osoby starsze. Piękna tradycja pokazująca, jak wzbogaca nas szacunek do innej kultury. Obok siebie żyją i świętują razem ludzie wielu narodowości, znikają bariery językowe czy społeczne. Zresztą, sami zobaczcie, na poniższym filmie:



Czy można nie lubić tego miasta? Pewnie tak – jest tłoczne, głośne i faktycznie nigdy nie zasypia. Ale… ma w sobie jakiś niesamowity czas, uwodzi i nie pozwala o sobie zapomnieć. Na pewno jeszcze tam wrócę, chcę koniecznie zobaczyć Central Park latem. A wtedy obiecuję, że podzielę się kolejnymi odkryciami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz