12 lipca 2018

A ja żem jej powiedziała...




Jest kilka rodzajów książek, po które z zasady nie sięgam:
Po pierwsze: książki z męskimi brzuchami na okładce, których ostatnio na rynku czytelniczym pojawiła się cała masa. Powód to temat na oddzielną notatkę, bo uwierzcie mi - jest o czym pisać. Wyjątek zrobiłam dla „Stulecia chirurgów” (recenzję znajdziesz tu) i było warto, co tylko potwierdza obowiązującą w mojej głowie regułę.

Po drugie: książki ze słodkimi szczeniaczkami na okładce. Nie żebym nie lubiła słodkich szczeniaczków (fajne męskie brzuchy zresztą też lubię), ale jednak nie. Przeczytałam jedną w zeszłym roku i tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że nigdy więcej.

Po trzecie: książki celebrytów. Czasem mam wrażenie, że więcej osób pisze niż czyta. I to na dodatek pisze o  rzeczach, o których nie do końca mają pojęcie. Anna Powierza napisała książkę pt:  „Jak zostać sławną” (ręka do góry kto wie kim jest „sławna” Anna Powierza), Kinga Rusin o prawdziwym życiu, Ilona Felicjańska o byciu niezniszczalną a Dominika Gwit o drodze do szczupłej sylwetki. Litości…

Ale i w tym przypadku czasem robię wyjątki: przeczytałam „Gen wewnętrznej wolności” Macieja Stuhra – naprawdę niezła (recenzja tu). Może dlatego, że ze Stuhra taki celebryta jak z koziej dupy trąbka, za to w sztuce pisania ćwiczy się regularnie jako felietonista.

Przeczytałam „Spowiedź heretyka” Adama Darskiego (recenzja tutaj). Bo Nergal to facet inteligentny, kontrowersyjny, poglądy ma wyraziste i ciekawe. A książka wyszła o niczym. Być może to wina osoby przeprowadzającej wywiad – po prostu jeżeli widzisz że patronem medialnym danej pozycji jest „Gala” , trzymaj się od niej z daleka.



I teraz wyjątek numer trzy: przeczytałam książkę Kaśki. Nie wielmożnej pani Katarzyny Nosowskiej,  nie super star Kejt czy może Kejtrin ale właśnie Kaśki – kobiety, która zna mnie od dawna. No bo jak inaczej umiałaby ubrać w słowa piosenek moje myśli i uczucia? Ja nie znam jej prawie wcale – nie pojawia się na Pudelku, nie Tańczy z Gwiazdami, nie jeździ do Azji, nawet na Pytania na śniadanie właściwie nie odpowiada. „A ja żem jej powiedziała” to właśnie okazja, by Kaśkę poznać lepiej.

No to jaka ona jest? Ma do siebie dystans, to pewne. I ogromne poczucie humoru. Czasem wychodzi z niej ciotka Klotka, która przestrzega młode dziewczyny przed szukaniem wielkiej miłości poprzez łapanie faceta w klubie a czasem nowoczesna matka witająca się z synem per „Elo”.


Książka bije obecnie rekordy popularności i wcale mnie to nie dziwi. Jest króciutka, świetnie wydana (kolorowa, dużo obrazków i tekstów pisanych dużą czcionką - vide: zdjęcia w tej notatce) a pióro Nosowskiej jest leciutkie niczym najdelikatniejszy puszek z gęsiego ogona.

Momentami jest śmiesznie, nawet bardzo. Rozdziały o diecie zmieniającej rysy twarzy lub dzień z życia „Kim Kardashian” nadają się na stand-up.  Jestem pewna że byłyby hitem na Youtube. Ale jest też refleksyjnie. O zdradzie, o życiu z alkoholikiem, o przemijaniu.

Nie zawsze się zgadzamy. Np gdy Kaśka pisze, że manifestacje nie zmieniają świata więc zamiast pikietować powinno się zrobić porządek w swoim ogródku. Albo, że kobietom podrywającym mężczyzn w gruncie rzeczy zawsze tylko jedno w głowie: ślub.

Więcej nas dzieli niż łączy, ale może dlatego tak ją lubię? Coś na zasadzie „przeciwieństwa się przyciągają”?  Nie noszę się na czarno, nad swoją figurą nie zastanawiam się wcale a aktywności sportowe uwielbiam. Za to ni w ząb nie umiem śpiewać (chociaż niestety lubię).



Ta książka to nie jest żadne wielkie dzieło sztuki, ale to też coś więcej niż lekkie czytadło albo wywiad do czasopisma. Jest miejsce na śmiech, jest miejsce na chwilę zadumy i na tupnięcie nóżką. Oczywiście, to że na liście lektur akurat zwolniło się miejsce, a ty umiesz składać prześcieradło z gumką, nie oznacza, że musisz wydawać książkę. Ale fajnie, że to zrobiłaś. 

Daję mocne 8 na 10 punktów, bo świetnie się bawiłam.
Polecam też w formie audiobooka czytanego przez samą Nosowską.


"A ja żem jej powiedziała", Katarzyna Nosowska

Wydawnictwo: Wielka Litera

Liczba Stron:    208

Kategoria:         felietony













A ja żem jej powiedziała... [Katarzyna Nosowska]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz